Kategorie
Praktyka wykonawcza

Gdzie flecista powinien brać oddech w utworach?

J. G. Tromlitz w swoim Ausführlicher und gründlicher Unterricht die Flöte zu spielen (Lipsk 1791) również poświęca zagadnieniu oddychania osobny rozdział (Rozdział XIII, w moim polskim tłumaczeniu zatytułowany O oddychaniu podczas gry na flecie s. 363-376), ilustrując go kilkunastoma rozbudowanymi przykładami nutowymi. 

Dla Tromlitza w ogóle charakterystyczne są długie, szczegółowe, rozbudowane opisy zagadnień wykonawczych, często obfitujące z powtórzenia i nadmierny retoryczny patos. Z jego uwag dotyczących brania oddechu w ogóle warto sobie chyba wziąć do serca praktyczną wskazówkę, żeby „bardzo oszczędnie obchodzić się ze swym oddechem, nigdy nie zużywać go całkowicie i zawsze starać się mieć go w zapasie. Dlatego gdy zauważymy, że oddech się kończy, to przy pierwszej stosownej okazji weźmy następny, aby go nigdy nie brakowało, i w ten sposób będziemy mogli wykonywać wszystko mocno i z należytą siłą”.

Przykłady nutowe 1-5 (poniżej) ilustrują zasadę brania oddechów przed nutami rozpoczynającymi myśli muzyczne – umiejętność rozpoznania początków nowych myśli muzycznych jest zdaniem Tromlitza nieodzowną cechą dobrego instrumentalisty. Pierwszy oddech w przykładzie 1) – po ćwierćnucie f2 jest tylko rezerwowy, przeznaczony dla osób dysponujących bardzo krótkim oddechem, główny oddech umieszczony jest po czterech taktach, czyli po domknięciu myśli muzycznej. Rezerwowy tj. przeznaczony dla flecistów o krótkim oddechu, jest również oddech umiejscowiony w drugim takcie przykładu 5) po ćwierćnucie d2. Przykłady 5 – 7 pokazują sytuację typową dla utworów rozpoczynających się od przedtaktu – każdy kolejny oddech musi uwzględniać regułę brania oddechu przed przedtaktem, a nie po nim.  Oddechy zostały zaznaczone przy pomocy małych pionowych kresek:

Jeśli po długiej nucie w wolnym tempie występują szesnastki, z których pierwsza jest połączona ligaturą z długą nutą, to bierzemy oddech po długiej nucie:

Jeśli taka sama sytuacja wystąpi w szybkim tempie, to musimy „ukraść” więcej czasu z przelegowanej nuty, czyli stworzyć sobie pauzę na wzięcie oddechu (przykład 9 – zapis, przykład 10 – realizacja):

 Podobnie postępujemy, gdy z długą nutą ligaturą połączona jest ósemka:

Jak widać – u Tromlitza już w ogóle nie pojawia się wcześniejszy pomysł Quantza, żeby przy ciągach przelegowanych nut rozbijać je i powtarzać (por. przykład F. 17 u Quantza).

W obszernych przykładach 14) i 15) Tromlitz demonstruje możliwości brania oddechu w szybkich i jednorodnych rytmicznie przebiegach nutowych na przykładzie fragmentów koncertu fletowego F. A. Hoffmeistra. Ośmiotaktowy przykład 14) składa się z przebiegów szesnastkowych. Tromlitz zakłada, że dobry flecista mógłby zagrać go na jednym oddechu. Jeśli jednak jest to niemożliwe, to może wziąć oddechy w miejscach oznaczonych krzyżykami. Jak widzimy – Tromlitz, w przeciwieństwie do Quantza, nie unika brania oddechów po ostatniej nucie w takcie. W dolnej części przykładu umieszczone są ponumerowane warianty taktów nr 4, 5, 6, 7 dopuszczające (zapewne dla Quantza- o zgrozo!) możliwość „wypuszczania” nut zarówno „dobrych’/”mocnych” jak i „złych”/”słabych” na rzecz oddechu. Jak więc widzimy – praktyka wykonawcza zmieniała się w ciągu XVIII wieku bardzo szybko i część reguł (dotyczących różnych aspektów wykonawczych) pozostawała aktualna długo, a część zmieniała się dość szybko – dotyczy to oczywiście nie tylko oddechu, ale też ornamentacji, artykulacji itd. Przykład 15 – triolowy – jest zbudowany na takiej samej zasadzie – najpierw pełny 13 taktowy odcinek z oddechami w wersji „podstawowej”, a następnie warianty poszczególnych taktów dopuszczające (znowu o zgrozo!) możliwość „wypuszczania” nut:

Wątek „sprytnego” dobierania oddechu pojawia się u Tromlitza również w rozdziale 12 O fermatach i kadencjach. Otóż, kadencja solowa, podobnie jak u Quantza, powinna być zdaniem Tromlitza na tyle długa (lub – inaczej mówiąc – na tyle krótka), by zmieściła się na jednym oddechu flecisty. W przeciwieństwie do Quantza podpowiada on jednak, jak zagrać dłuższą kadencję tak, by brzmiała spójnie i „jakby” na jednym oddechu – otóż wystarczy domieszać do takiej kadencji kilka małych pauz i krótko artykułowanych nut i przy tej okazji dobrać sobie dyskretnie kilka oddechów (przykład p):